Zanim zdążyłem przejechać kilka kilometrów auto znów zaczęło skakać, a po chwili zapaliła się w kontrolka Check Engine. Odczyt pamięci a tam ponownie wypadanie zapłonów czyli to nie świece. Może to cewka zapłonowa?
Postanowiłem podmieniać ją po kolei, ale metoda ta nie przyniosła rezultatu. Jednak po którymś razie powrócił błąd z sondą lambda, więc zdecydowałem się jej przyjrzeć. Pierwsze, co się rzuciło w oczy to, że sonda wyglądała jak by była niedawno wymieniona na nową. Dodatkowo podczas jej oględzin, gdy silnik pracował a ja ruszałem wiązką, na chwilę zwiększyły się obroty.
Mam cię – pomyślałem. Dalsze oględziny pozwoliły ustalić, że kabel sygnałowy był przecięty prawdopodobnie w celu montażu emulatora. Idąc po wiązce okazało się, że go tam już nie ma, a kabel jest połączony prawidłowo, więc ten trop okazał się fałszywy.
Wzrost obrotów nie dawał mi jednak spokoju, więc zacząłem przyglądać się wtyczce, która nad wyraz łatwo dała się rozpiąć, a później nie chciała zaskoczyć. Po krótkiej walce udało się ją zapiąć prawidłowo, co spowodowało, że szarpanie za kable nie miało już wpływu na obroty. Pełen nadziei pojechałem na próbę, jednak moja radość nie trwała zbyt długo. Usterka dalej występowała.
Jadąc z powrotem do warsztatu postanowiłem, że odepnę wszystkie czujniki, jakie tylko się da, żeby samochód odpalał i pojadę jeszcze raz. Metoda ta niestety też nie przyniosła efektu. Gdy wróciłem na serwis zrobiliśmy małe konsylium. Pierwsze pytania, jakie padły, to czy na pewno odłączyłem wszystkie czujniki. Odpowiedziałem, że raczej tak, bo odłączałem nawet czujnik położenia wałka rozrządu i to na chodzącym silniku, bo bez niego nie chciał odpalać.
A co z czujnikiem położenia wału? Jego akurat nie odczepiałem, bo uznałem, że i tak bez niego nie będzie chodzić. Wszyscy mnie w tym momencie zmierzyli wzrokiem. Postanowiłem więc, że jednak z nim spróbuję. Okazało się, że bez niego samochód zapalił i mogłem jechać na próbę. Gdy kolejne kilometry mijały, a samochód zachowywał się normalnie, uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
Pozostawało jedynie wymienić czujnik, żeby potwierdzić przepuszczenia. Po powrocie poinformowałem o wynikach jazdy i zabrałem się za poszukiwanie czujnika, bo co prawda wtyczkę od niego znaleźliśmy bez problemu, ale samego czujnika nie mogliśmy zlokalizować. Po głębszej analizie okazało się, że sam czujnik znajduje się za kołem zamachowym i żeby go wymienić, należy je zdemontować co oczywiście wiązało się z wyjęciem skrzyni biegów.