Dacia Sandero - fabrycznie z gazem | MOTOFAKTOR

Dacia Sandero - fabrycznie z gazem

Zaledwie 1000 zł – tyle kosztuje dopłata do fabrycznej instalacji LPG w nowej Dacii Sandero. Czy w 2021 roku możemy już uznać, że jazda na LPG nowym samochodem to już coś mainstreamowego?

„Tankuję za grosze” kontra „na gazie się gotuje” – ten spór zaczął się jeszcze zanim miażdżąca większość samochodów w Polsce w ogóle wyjechała z fabryki i nadal nie jesteśmy blisko ostatecznej odpowiedzi. Trzeba jednak przyznać, że Dacia zrobiła w tym celu milowy krok.

 

Fabryczna instalacja gazowa ma tę podstawową zaletę, że w razie problemów nie musimy jeździć od mechanika do gazownika, z których każdy pokazuje palcem w stronę drugiego. Ciekawostką jest fakt, że silnik zasilany LPG jest najmocniejszym w gamie – 101 KM, podczas gdy jego odpowiednik czysto benzynowy ma „zaledwie” 90. Jest to trzycylindrowy, turbodoładowany silnik benzynowy o pojemności 1.0.

 

Jak na budżetowe auto miejskie, ten zapewnia bardzo dobrą dynamikę do 80 km/h. Nawet dźwięk jest sympatyczny – powiedzmy, że słychać w nim ambicję, taką chęć wykazania się. Na autostradzie jest nieco gorzej – przyspieszanie powyżej 100 km/h trwa chwilkę, ale bez problemu można utrzymać dozwoloną przepisami prędkość przelotową zużywają 8,5 l benzyny na 100 km.

 

W mieście, stosując zasady ekojazdy, Sandero zużywa odpowiednio 8,7 l LPG i 6,4 l benzyny na 100 km. Opcja LPG to dodatkowy koszt zaledwie 1000 zł, podczas gdy koszt przejazdu 100 km dzięki temu jest niższy o 12,83 zł (wg średnich cen paliw na 6.05.2021). Oznacza to, że instalacja LPG zwróci się po przejechaniu niespełna 8 tys. km, czyli grubo przed pierwszą wymianą oleju. O ile naprawdę warto docenić jak dobrze ta instalacja jest zintegrowana z resztą samochodu (nawet wlew LPG schowany jest pod tą samą pokrywą, co wlew benzyny, zatem niewidoczny z zewnątrz #korekwstydu), o tyle na benzynie silnik pracuje odczuwalnie lepiej.

 

Doskonale widać to w działaniu systemu stop&start. Zasilany LPG silnik zatrzymuje się z szarpięciem, a ponowny rozruch trwa zaskakująco długo. Bez problemu można zdążyć włączyć bieg i zacząć puszczać sprzęgło zanim silnik się włączy. Na benzynie jest nieco lepiej, ale warto docenić możliwość wyłączenia stop&start fizycznym guzikiem poniżej ekranu inforozrywki.

 

 

Projektanci nowego Sandero przyłożyli się także do integracji instalacji LPG z komputerem pokładowym. Na centralnym wyświetlaczu – pomiędzy obrotomierzem i szybkościomierzem – można zobaczyć nie tylko dokładną ilość gazu w zbiorniku, ale także dystans pokonany na LPG (liczony oddzielnie od benzyny), średnie zużycie paliwa oraz zasięg. W porównaniu ze wskazaniami dla benzyny, brakuje tylko odczytu chwilowego spalania.

Dacia bez kompleksów

Gdyby zdjąć znaczek, nikt nie domyśliłby się, że to budżetowe auto. Linie nadwozia jednoznacznie wskazują na przynależność do grupy Renault – co widać choćby w charakterystycznych wypukłościach tylnych błotników, które przypominają siostrzane Clio (poprzedniej i obecnej generacji). W tańszym aucie spodziewać by się można świateł halogenowych, ale tu mamy wyłącznie LED. Sandero automatycznie odrygluje drzwi, wykrywając kartę dostępu schowaną w kieszeni.

 

Zajmując miejsce za kierownicą zwrócimy uwagę na tapicerowane elementy nie tylko boczków drzwi, ale także kokpitu. Obszyta ekologiczną skórą kierownica obraca się z łatwością. Biegi wchodzą precyzyjnie, a dźwignia została umieszczona znacząco wyżej, dzięki czemu można nią wygodnie operować opierając się na rozkładanym kapitańskim podłokietniku.

Sandero prowadzi się komfortowo. Nierówności znosi z godnością – żadnych niepokojących dźwięków, wstrząsy są świetnie tłumiony przez zawieszenie. Nawet najbardziej nielubiane przez kierowców progi zwalniające dają się pokonać z przepisową prędkością bez nieprzyjemności. Ale czy to, co jest oczywistą zaletą w mieście, przeszkadza w trasie? Okazuje się, że nie. Przy prędkościach autostradowych siła wspomagania kierownicy znacząco maleje, dzięki czemu z łatwością można utrzymać tor jazdy. Gdy prędkościomierz pokazuje 140 km/h w kabinie jest zaskakująco cicho – szumy opływowe są minimalne, silnik – nieuciążliwy, a najgłośniej słychać inne samochody.

 

Warto docenić panel sterowania wentylacją (i klimatyzacją) z fizycznymi pokrętłami i przyciskami. Jest to element w całości wyjęty z aktualnie produkowanego Renault Clio. Na szczycie kokpitu umieszczono „tabletowy” ekran inforozrywki. To jeden z niewielu elementów Sandero, gdzie czuć „taniość”. Jakość obrazu jest przeciętna, responsywność ekranu zostawia wiele do życzenia.

 

Drugi rząd siedzeń zapewnia sporo miejsca, co może w miejskim aucie zaskakiwać jedynie do momentu, w którym sprawdzimy rozstaw osi. Sandero pod tym względem jest większe od VW Golfa V generacji. Skrajne siedzenia mają isofixy. Bagażnik także jest spory – ma 328 litrów wg normy VDA.

Zapisz się na newsletter główny

Chcę otrzymywać wiadomości e-mail (W każdej chwili możesz zrezygnować z subskrybcji).

 

To był tydzień!

Chcę otrzymywać wiadomości e-mail (W każdej chwili możesz zrezygnować z subskrybcji).

 

Strefa Ciężka

Chcę otrzymywać wiadomości e-mail (W każdej chwili możesz zrezygnować z subskrybcji).

 

Subscribe to our newsletter

Send me your newsletter (you can unsubscribe at any time).