’Raz, a dobrze’ – o jeden raz za daleko? | MOTOFAKTOR

'Raz, a dobrze' - o jeden raz za daleko?

Do końca grudnia 2013 roku trwa zorganizowana przez Volkswagena kampania "Raz, a dobrze", która jest wymierzona w dobre imię warsztatów niezależnych.

Zaglądając na dedykowaną kampanii stronę internetową można się dowiedzieć, że „to niedobrze, jeśli znasz swojego mechanika zbyt dobrze”. Organizatorzy zachęcają tam do wzięcia udziału w konkursie, w którym nagradzane są przysłowia mające przekonać kierowców do wizyty w ASO i kupowania „oryginalnych części zamiennych”. W ten sposób polscy przedstawiciele marek z grupy Volkswagen (VW,SeatSkoda i Audi) próbują wmówić kierowcom, że warsztaty niezależne nie potrafią profesjonalnie i skutecznie naprawić samochodów.

To typowa reklama sprzedażowa, zrobiona tanim kosztem i w pośpiechu. Chodzi w oczywisty sposób o cele sprzedażowe, o wyrobienie statystyk przed końcem roku, stąd taki desperacki ruch.

ekspert ds. reklamy i public relations - Zbigniew Lazar

 

To nie pierwszy raz, gdy koncerny samochodowe na polskim rynku organizują kampanię dyskredytującą operatorów niezależnego rynku. W minionych latach również Volkswagen promował „oryginalne” części sygnowane swoim logo na przykładzie klocków hamulcowych. Na reklamach porównywano klocek hamulcowy (z logo VW) z klockiem… LEGO (w domyśle: aftermarketowym) i pytano kierowców, który woleliby zamontować w swoim samochodzie. A przecież wiemy, że w rzeczywistości oba klocki hamulcowe zostały wyprodukowane przez niezależnych procentów.

Wizerunek niezależnych zależy od warsztatów

Przedstawiciele koncernów samochodowych wciąż budują fałszywy stereotyp warsztatu niezależnego jako szopy, w której pracuje mechanik stojący po kostki w starym oleju i którego jedynymi narzędziami są młotek i klucz francuski. Podobnie ignorowane są zapisy GVO – zdaniem koncernów samochodowych części oryginalne są do nabycia tylko w ASO, a wszystkie pozostałe, choćby powstały na tej samej taśmie montażowej u tego samego producenta, który dostarcza je na pierwszy montaż – to „tanie zamienniki” albo „podróbki”.

 

Tymczasem oczekiwania kierowców co do jakości obsługi rosną równie szybko jak wymagania techniczne stawiane warsztatom przez coraz nowocześniejsze samochody.

Przechodzimy od rynku producenta i warsztatu do rynku konsumenta. Konsument ma duże możliwości wyboru gdzie naprawi swój samochód i zwraca uwagę na więcej czynników niż tylko to, żeby ta naprawa w ogóle się udała.

dyrektor Schaeffler Polska - Automotive Aftermarket - Krzysztof Künstler

 

To, że większość polskich kierowców korzysta z usług niezależnych warsztatów nie oznacza, że możemy obtrąbić zwycięstwo. W naszym kraju działa kilkanaście tysięcy warsztatów, które mają bardzo zróżnicowany poziom – od dużych, zrzeszonych w sieciach, w których obsługa i jakość napraw jest taka sama jak w ASO, do niewielkich rzemieślniczych warsztatów, które egzystują tylko dzięki niskim cenom, przyciągającym właścicieli najstarszych i najtańszych aut.

Kierowcy postrzegają całą naszą branżę właśnie przez pryzmat warsztatów. Oni nie widzą naszych zakładów produkcyjnych pełnych najnowszych technologii czy świetnie zorganizowanych magazynów dystrybutorów. To właśnie warsztat pozostaje wizytówką naszej branży.

- Krzysztof Künstler

 

Na szczęście, statystyczna „wizytówka naszej branży” z roku na rok wygląda coraz lepiej.

Wizerunek warsztatów przez ostatnie lata bardzo się poprawił. Warsztaty naprawdę zadbały o swój wygląd i prezentują poziom europejski.

dyrektor marketingu i sprzedaży AD Polska Aftermarket - Dawid Cieśla

 

Dotyczy to zwłaszcza warsztatów zrzeszonych w sieciach.

Sieci pozytywnie wpływają na wizerunek całej branży poprzez ustanawianie standardów. Pomogły też kampanie wizerunkowe organizowane przez dystrybutorów.

kierownik działu sieci serwisowych i obsługi klientów kluczowych Inter Cars - Tomasz Ładosz

Niezależni nie mają się czego wstydzić

Czy warsztaty niezależne naprawdę są gorsze niż ASO? Odwiedziliśmy dwa z nich w Zgierzu pod Łodzią. Firma TM Serwis specjalizuje się w naprawach samochodów właśnie z grupy VW. Warsztat mieści się na dużej, ładnie zagospodarowanej działce, a na klientów czeka wygodny parking. Klienci przyjmowani są w przestronnym biurze, a wnętrze warsztatu lśni czystością.

Wykonujemy te same czynności i naprawy co ASO. Mamy doskonale wyszkolony personel, który stale podnosi swoje kwalifikacje. Klientów przyciągamy wysokim poziomem usług i atrakcyjną ceną.

współwłaściciel TM Serwis - Marek Porczyński

 

Jego zdaniem, wciąż problemem jest niewiedza kierowców.

Są osoby, które nadal uważają, że tylko w ASO będą mieć wpis do książki serwisowej, a poza tym obawiają się, że naprawiając samochód u nas stracą gwarancję producenta. Tymczasem zgodnie z nowym GVO samochody na gwarancji mogą być obsługiwane w warsztatach niezależnych bez jej utraty, a warsztat niezależny również może dokonać wpisu do książki serwisowej pojazdu.

- Marek Porczyński

 

Z kolei firma Ćwikałowski to warsztat blacharsko-lakierniczy. Także i tu widzimy nowoczesny budynek i elegancką recepcję. Właściciel zapewnia, że jest już tak rozpoznawalny na lokalnym rynku, że nie musi się nawet reklamować.

Mamy szereg atutów: wyszkoloną kadrę, doskonałe wyposażenie, dostęp do informacji technicznej. Naprawy wykonujemy z wykorzystaniem oryginalnych komponentów i części zamiennych.

właściciel warsztatu Ćwikałowski - Zbigniew Ćwikałowski

Najlepsza odpowiedź

W rzeczywistości medialnej dominują koncerny samochodowe, gdyż na razie tylko one dysponują budżetem pozwalającym na realizację kampanii reklamowych w telewizji i prasie. Czy rynek niezależny powinien odpowiedzieć wreszcie podobną kampanią? Jasne jest tylko to, że warsztaty takiej kampanii nie zorganizują – nawet największe sieci są na to za słabe, nie wspominając o warsztatach indywidualnych. Dalej zdania są już podzielone.

Akcje PR musza być prowadzone przez dystrybutorów. Zwłaszcza tych, którzy tworzą sieci serwisowe. Po prostu potrzeba na to odpowiedniej znajomości sposobów komunikacji, pieniędzy i specyficznego spojrzenia z lotu ptaka.

moderator dyskusji na temat wizerunku IAM podczas listopadowej Konferencji Niezależnego Rynku Motoryzacyjnego - Jarosław Lewandowski

Ja nie wiem czy musimy. Dystrybutorzy powinni wspierać warsztaty i to właśnie robimy, proponując wsparcie finansowe, działania marketingowe i reklamowe. Poza tym dajemy dostęp do sprzętu warsztatowego i wiedzę techniczną w postaci organizowanych szkoleń.

prezes zarządu Inter Cars w odpowiedzi do Lewandowskiego - Robert Kierzek

 

Niezależnie od tego, kto miałby za to zapłacić, jak powinna wyglądać odpowiedź niezależnego rynku?

Odradzałbym pochopne i negatywne odwetowe działania reklamowe. Należałoby podjąć pozytywne, pro-aktywne kroki w internecie i portalach społecznościowych pokazujące np. korzyści z korzystania z usług niezależnych warsztatów. Z całą pewnością fakt, że klient zna swojego mechanika jest olbrzymim plusem, bo tworzy zaufanie między klientem a pracownikami warsztatów. Takich zalet warsztatów niezależnych jest z pewnością więcej, dlatego można zaplanować długą, ciekawą i przy tym wcale niedrogą kampanię reklamową w internecie, który jest dzisiaj pierwszym źródłem informacji dla klientów.

- Zbigniew Lazar

 

Podobne oczekiwania mają też przedstawiciele warsztatów.

Taka kampania bardzo by nam pomogła. ASO mają wsparcie reklamowe importerów samochodów. Nam przydałoby się podobne wsparcie ze strony dystrybutorów i producentów części.

- Marek Porczyński.

 

Wiele zależy też także od samych warsztatów niezależnych.

Ważne, by zawsze przedstawiać klientom właściwe informacje. Jeśli warsztaty niezależne będą wobec klientów zawsze postępować etycznie, żaden czarny PR nie zrobi nam krzywdy.

- Zbigniew Ćwikałowski

 

Warsztaty niezależne mają dwa ogromne atuty w konkurencji z ASO.

Jest to możliwość budowania wieloletniej relacji z klientem i to niezależnie od marki samochodu, którą klient aktualnie jeździ. A także bardzo szybka dostawa części, która gwarantuje krótki czas naprawy.

- Robert Kierzek

Specjalnie dla Motofaktor.pl

Zbigniew Lazar, ekspert ds. reklamy i public relations

 

Reklama negatywna nigdy nie przynosi pożądanych rezultatów, a często nawet skutki przeciwne do zamierzonych. Nawet Coca Cola i Pepsi w swoich już słynnych wojnach reklamowych odwołują się raczej do humoru i dowcipnych przytyków wobec konkurenta, niż do reklamy stricte negatywnej, na której obaj giganci poparzyli sobie palce – i nadwerężyli reputację – już kilkadziesiąt lat temu. Również w agresywnych reklamach  np. niektórych proszków do prania, gdzie używa się porównań, są one zawsze pozytywne. Można napisać „nasz proszek wywabia plamy lepiej od proszku X”, a nigdy „nie pierz w proszku naszej konkurencji, bo zniszczysz sobie ubrania”. Tej zasady uczą już na pierwszych lekcjach w każdej szkole reklamy.

Zapisz się na newsletter główny

Chcę otrzymywać wiadomości e-mail (W każdej chwili możesz zrezygnować z subskrybcji).

 

To był tydzień!

Chcę otrzymywać wiadomości e-mail (W każdej chwili możesz zrezygnować z subskrybcji).

 

Strefa Ciężka

Chcę otrzymywać wiadomości e-mail (W każdej chwili możesz zrezygnować z subskrybcji).

 

Subscribe to our newsletter

Send me your newsletter (you can unsubscribe at any time).