Jeśli planujemy zakup nowego kompletu opon, to warto wziąć pod uwagę szereg czynników. Dobrze jest prześledzić wyniki testów dziennikarskich i porównać parametry konkretnych typów ogumienia. Poza rozmiarem, łącznie z indeksami nośności i prędkości oraz danymi na etykietach zwracajmy uwagę również na hamowanie na suchej drodze oraz odporność na poślizgi, kierowalność, właściwości jezdne, i na zużycie paliwa. Dla coraz większej grupy kierowców pokonujących dalsze trasy nie bez znaczenia jest też głośność opony. Ten parametr umieszczony na etykiecie opony odpowiada za komfort akustyczny w czasie kilkuset kilometrowych tras. Przypomnijmy, że opona lepsza o 3 dB w naszym odbiorze będzie niemal dwa razy cichsza.
Pamiętajmy, że rozmiary opon dostosowane są do wymogów producentów samochodów oraz ich parametrów. To na określonym rozmiarze oraz czasem na dodatkowych alternatywnych, nasz samochód został homologowany, czyli dopuszczony do ruchu. Szerokość opony mierzona jest pomiędzy jej bokami i podana jest w milimetrach, zaś wysokość profilu to wartość procentowa wyrażająca wysokości boku opony w stosunku do jej szerokości. Oznaczenie „R” to typ – radialna. W doborze kierujemy się takim rozmiarem opon oraz ich indeksami nośności i prędkości, jakie są określone w instrukcji obsługi naszego auta – często także na naklejce na środkowym słupku. To wskazuje nam, jakich dokładnie opon szukać. Samochód, który ma homologację na indeks nośności na poziomie 100, nie może mieć opon z indeksem np. 95 – bo one nie wytrzymają jego masy i rozpadną się w czasie jazdy. To samo dotyczy indeksu prędkości. Jeśli w instrukcji jest indeks V, to nie możemy kupować opon z indeksem H – bo nie wytrzymają one eksploatacji.
Na oponie są także dodatkowe oznaczenia, w tym symbol E.C.E oznaczający homologację europejską, a w przypadku wariantów zimowych lub całorocznych – symbol alpejski (dla opon posiadających homologację zimową) oraz numer DOT, w którym zakodowane jest oznaczenie producenta, wytwórni oraz daty produkcji. Numer DOT służy producentom opon jedynie do identyfikacji modelu, fabryki i partii produkcyjnej. Data produkcji jest częścią tego kodu. Wprowadzenie kodu wymógł Departament Transportu w USA (stąd skrót DOT – ang. Department of Transportation) po to, by istniało oznaczenie umożliwiające identyfikację opony do reklamacji. Nadawanie więc dacie produkcji jakiegokolwiek innego znaczenia czy ważności jest po prostu pomyłką – bo opony nie starzeją się, gdy leżą na półce tylko w czasie eksploatacji. A najbardziej w czasie eksploatacji ze zbyt małym ciśnieniem.
Zła decyzja przy zakupie opon to dodatkowe koszty wynikające z problemów w użytkowaniu. Dotyczy to zwłaszcza niskiej jakości produktów egzotycznych producentów, którzy walczą o klienta ceną, a nie jakością. Nie należy przy tym się bać zakupu nowych produktów, wyprodukowanych nawet kilka lat temu, ponieważ gwarancja obowiązuje od daty zakupu, a nie produkcji. Właściwie przechowywane ogumienie będzie miało takie same parametry, jak to prosto z fabryki – przekonuje Sarnecki.
By udowodnić, że opony magazynowane w hurtowni kilka lat nie są gorsze od świeżo wyprodukowanych, TÜV SÜD zrobił badania porównawcze na torze. Sprawdzano opony tego samego producenta, tego samego modelu i rozmiaru oraz z identycznym składem mieszanki bieżnika. Jeden komplet wyprodukowany w 2018, drugi 2020 na tym samym samochodzie. Test udowodnił, że kilkuletnie opony hamują tak samo dobrze, jak te z ostatniej partii. Co więcej, żeby podnieść poprzeczkę kierowca rajdowy przetestował opony z 2020 i 2017 również o identycznym składzie tego samego producenta. Wynik tych prób także pokazał, że nawet 3-letnia opona zachowuje swoje osiągi, kiedy jest profesjonalnie magazynowana. A tylko takie magazyny mają fabryki opon i hurtownie. Warto więc kupować opony z pewnego, oficjalnego kanału sprzedaży – online lub tradycyjnego. Testy są dostępne na www.oponymajamoc.pl.