Dlaczego w Europie samochody wciąż drożeją, podczas gdy w Chinach ceny spadają. Odpowiedzią jest konkurencja, której w Europie zdecydowanie brakuje.
W Europie rynek samochodowy był przez długi okres czasu właściwie zamrożony. Od początku lat dwutysięcznych kiedy na naszym kontynencie pojawili się Koreańczycy z firmy Hyundai-Kia do 2019 roku kiedy weszła u nas do sprzedaży Tesla, tak naprawdę nic się nie działo. Każdy producent miał swoje udziały rynkowe i swoją grupę klientów i nawet jeśli następowały jakieś zmiany, to nie były one znaczące. Co więcej, tak naprawdę z biegiem lat konkurencja była coraz mniejsza, bowiem następowały fuzje, w ramach której powstał np. koncern Stellantis. Efektem takiej sytuacji był ciągły wzrost cen samochodów. Bowiem tak naprawdę nie musieli oni walczyć między sobą o klientów. Jedynym graczem, który mocno zyskiwał dzięki stosunkowi ceny do jakości byli właśnie Koreańczycy. Wszystkie pozostałe firmy skupiły się na utrzymaniu swoich pozycji. Taka sytuacja nigdy nie sprzyja rozwojowi. I rzeczywiście, jak popatrzy się na motoryzację w tym okresie, to nie były żadnych znaczących innowacji.
Rynek chiński, choć jest przecież dużo młodszy niż europejski, jest zdecydowanie bardziej rozwinięty. Tak naprawdę narodził się on dopiero w latach 70. XX wieku. Wtedy w Chinach pojawiły się pierwsze samochody zagranicznych marek. Przy czym rząd chiński działając w sposób długofalowy, miał swój plan. Pozwolił zachodnim koncernom wchodzić na krajowy rynek, ale pod warunkiem, że założą oni spółki Joint Venture z lokalnymi firmami i będą produkować te auta na miejscu. Ten wymóg tak naprawdę został zniesiony tak naprawdę całkiem niedawno. Dzięki temu chińskie firmy mogły się uczyć produkcji od najlepszych. I w ciągu tych lat Chiny powoli zaczęły same produkować samochody będące ich własnymi konstrukcjami. Na początku oczywiście w dużej mierze bazowały, łagodnie mówiąc, na samochodach firm z zachodu. Ale z czasem było w nich coraz więcej chińskiej myśli technicznej. Co więcej, oprócz firm powstałych w ten sposób w ostatnich latach na rynku pojawili się nowi gracze. Możemy o nich mówić jako o takich Teslach. Tylko że tych firm jest więcej i produkują one różne samochody, elektryczne, ale też hybrydowe. Oczywiście część z tych nowych graczy zdążyła już zbankrutować, ale też tacy, którzy w ciągu paru lat doszli do sprzedaży na poziomie 200-300 tys. aut rocznie. Co więcej, mają cały czas dynamiczne wzrosty i odbierają klientów takim markom jak Mercedes czy Audi.
W tej chwili sytuacja na rynku w Chinach wygląda następująco: jest 10 dużych producentów samochodów, z czego większość ma po kilka lub nawet kilkanaście marek. Jest też pięć startupów produkujących samochody. Właściwie, to nowych firm jest znacznie więcej, ale poza tą piątką nie mają one praktycznie znaczenia. Do tego oczywiście mamy jeszcze producentów, którzy są obecni w Europie czy w USA.
Jakie są tego efekty? Przede wszystkim niesamowita konkurencja przekłada się po prostu na dużo większą dbałość o klientów. I to na wielu płaszczyznach. Po pierwsze, i chyba najważniejsze to obniżki cen. Wszyscy w Polsce i w Europie doskonale wiemy, co się działo z cenami nowych samochodów w ostatnich 3 latach. Podrożały one średnio o 30% i w tej chwili poniżej 100 tys. złotych ciężko jest kupić nowe auto, oczywiście poza paroma najtańszymi modelami. W Chinach sytuacja wygląda zupełnie inaczej. O ile w 2021 roku ceny samochodów poszły tam do góry, to już w następnych latach zaczęły spadać. W 2022 roku producenci obniżyli ceny 50 modeli, w 2023 roku przeceny dotyczyły już około 100 modeli, a w 2024 roku było to już prawie 190 aut. I mówimy tutaj nie o chwilowych promocjach a o oficjalnej zmianie cenników.
Wielokrotnie miała miejsce sytuacja, w której producent prezentował auto i informował o cenie samochodu, a za parę tygodni jak auto rzeczywiście wchodziło do sprzedaży, cena była już niższa. Oczywiście te przeceny dotyczą tak samo modeli chińskich jak BYD czy Geely jak i Mercedesa, czy Volkswagena. A nawet to właśnie europejskie firmy mocniej musiały obniżać ceny. Obniżki sięgnęły 20-40% bowiem ich modele okazały się nagle mniej konkurencyje i gorzej dopasowane do wymagań klientów w Chinach. To bardzo ciekawa sytuacja, w której jedna firma w Europie podnosi ceny o 20%, a w Chinach obniża o 30%. Mam wrażenie jakby europejscy klienci, płacąc horrendalne ceny za nowe auta, finansowali obniżki klientom w Chinach. Co ciekawe ta konkurencja nie przekłada się tylko na ceny. Jest dużo więcej kwestii, w których klienci są tam traktowani duże lepiej niż na naszym rynku. Przykładowo, jeśli dochodzi do opóźniania dostawy auta, kupujący często otrzymują finansową rekompensatę z każdy dzień po terminie odbioru auta. Poza tym producenci naprawdę dbają o dobrą opinię. Dla przykładu gdy pierwsze auto marki Zeekr wchodziło na rynek, okazało się, że system infotainment nie pracuje zbyt sprawnie. Po serii testów dziennikarskich i reklamacjach klientów producent zdecydował się na wymianę procesora we wszystkich samochodach, także tych, które już są na rynku. Takich historii jest naprawdę sporo.
Oczywiście tak duża konkurencja to nie tylko zalety dla klientów. Konieczność obniżania cen powoduje, że niektórzy producenci mogą wpaść w kłopoty finansowe. I tak się dzieje. W tym roku zbankrutowały dwie w miarę duże firmy produkujące samochody w Chinach. Powoduje to nie tylko potężny spadek wartości rynkowej aut, które już są na rynku, ale też potencjalne problemy w zakupie części eksploatacyjnych czy zamiennych. Przy tej okazji warto też wspomnieć, że nowoczesne samochody są w dużej mierze sterowne softwarowo i podłączone stale do internetu. W takim przypadku bankructwo producenta może mieć jeszcze bardziej tragiczne skutki. Auto może stać się totalnie niezdolne do jazdy. Na szczęście w większości przypadków znajdują się firmy, które zapewniają ciągłe działanie software’u, aczkolwiek na aktualizacje nie bardzo można liczyć.
Rynki motoryzacyjne w Europie i w Chinach różnią się w bardzo dużym stopniu. Za Wielkim Murem klienci mają dużo niższe ceny, dużo większy wybór a producenci muszą dużo bardziej się starać, aby ściągnąć klientów do salonów sprzedaży. Z drugiej strony prawdopodobieństwo bankructwa producenta samochodów jest dużo większe, choć jak pokazuje przykład firmy Fisker, w Europie takie sytuacje także mają miejsce.
Dlatego ja się cieszę, że producenci z Chin wchodzą na rynek w Europie. Dzięki temu także na naszym rynku konkurencja staje się coraz bardziej zacięta więc i my skorzystamy na niższych cenach i innych zachętach do zakupu. A na ten rok swój europejski debiut zapowiedziały kolejne firmy z Kraju Środka.
Chcesz być na bieżąco z informacjami? Obserwuj nas w wiadomościach Google: