Hybryda czy auto elektryczne. Ten dylemat mają także w Chinach. Sprawdzamy, jak wygląda sytuacja za Wielkimi Murem.
Zapewne wszyscy znamy te obrazki z Pekinu, Szanghaju czy innych chińskich miast sprzed 15, czy 20 lat. Zanieczyszczenie powietrza było tak wielkie, że nie było czasem widać sąsiedniego budynku, a wszyscy ludzie chodzili w maskach, i nie miało to nic wspólnego z pewnym wirusem. Tak, naprawdę to był naprawdę dramat, a jednocześnie jeden z ważniejszych powodów, dla których Chiny zdecydowały o tym, że trzeba przejść na samochody elektryczne. Ale jak to Azjaci mają w zwyczaju ich plan był, i jest, rozłożony na wiele lat. Przede wszystkim tam elektryfikacja nie zaczęła się od samochodów. Najpierw zostały skonstruowane i wprowadzone na rynek małe pojazdy jak skutery czy motocykle, którymi masowo poruszali się po miastach Chińczycy. Społeczeństwo szybko podchwyciło temat, gdyż te pojazdy były tanie a dzięki temu, że prąd w tym kraju kosztuje około 30 groszy za kWh, ich eksploatacja kosztowała tyle, co nic. I kiedy ludzie już zrozumieli, że pojazdy nie muszą być napędzane paliwami płynnymi, zaczęły się pojawiać samochody elektryczne.
Na pewno nie pierwszym, ale za to tym który najbardziej spopularyzował auta BEV w Chinach był Wuling Mini EV. Ten model przez dłuższy czas był najpopularniejszym samochodem elektrycznym świata, a swoją popularność zawdzięczał przede wszystkim cenie. Za około 25 tysięcy złotych można było kupić auto z zasięgiem niecałych 100 kilometrów, który na warunki miejskie jest całkowicie wystarczający.
Czyli znowu elektryfikacja zaczęła się od klasy najmniejszych pojazdów. Potem już sprawy potoczyły się lawinowo. Oczywiście państwo zachęcało do kupna aut z napędem elektrycznym. Ale co ciekawe nie chodziło tylko o auta elektryczne. W Chinach stworzono specjalną kategorię, zwaną NEV, czyli New Energy Vehicle. Wchodzą w jej skład auta w pełni elektryczne, hybrydy ładowane z gniazdka (PHEV), oraz auta na wodór lub nawet metanol. Ostatnie dwa rodzaje, jak wszędzie na świecie, stanowią totalny margines więc zajmujemy się BEV i PHEV. Te dwie kategorie pojazdów stanowią już połowę rynku motoryzacyjnego w Chinach. Dlaczego udało im się uzyskać tak duży udział?
Przyczyny są dwie: z jednej strony w dużych miastach rejestracja auta z napędem czysto spalinowym jest naprawdę droga, i mówimy tu o kwotach rzędu wartości samego auta, a z drugiej strony ceny aut hybrydowych są praktycznie takie same jak ich odpowiedników spalinowych podczas gdy auta elektryczne są droższe, ale kosztują o zaledwie 10-15 procent drożej, a nie o 30 czy 40 procent jak to bywa czasem w Europie. Dokładając to, co pisałem o cenach prądu, mamy klucz do sukcesu w elektryfikacji floty samochodowej.
Bardzo ciekawym tematem w elektryfikacji floty w Chinach jest podział na auta elektryczne i hybrydowe. Na początku w kategorii NEV większy udział stanowiły samochody BEV, czyli te tylko na prąd. Natomiast z biegiem czasu palmę pierwszeństwa przejęły hybrydy. I w tej chwili to właśnie ta kategoria notuje dużo większe wzrosty sprzedaży. Dzieje się tak z różnych przyczyn, ale dwie z nich są najważniejsze. Po pierwsze jak już pisałem, elektryfikacja zaczęła się tam od najmniejszych modeli. I w wypadku małych miejskich aut elektryki dominują. Dlatego, że zasięg aut elektrycznych w mieście jest całkowicie wystarczający, a także, gdyż małe auta muszą być tanie, więc instalowanie dwóch zespołów napędowych jest w ich przypadku po prostu za drogie. Ale w wypadku dużych samochodów sprawa wygląda inaczej. Tutaj są one wykorzystywane do dłuższych podróży, a i cena pozwala na większą swobodę techniczną. A pomimo faktu, że w Chinach jest całe mnóstwo ładowarek, ludzie tak jak w Europie boją się, że utkną w trasie z braku prądu. I pisząc o dużej, a wręcz ogromnej liczbie ładowarek nie przesadzam. W Polsce ich liczba wynosi ok. 8 tysięcy, w Niemczech około 140 tysięcy. A wiecie, ile jest ładowarek do aut elektrycznych w Chinach? W tej chwili jest to ponad 11 milionów. Oczywiście Chiny są bardzo dużym krajem, ale liczba i tak robi wrażenie. I oczywiście, że w tym kraju powstają duże auta elektryczne i sprzedają się dobrze. Ale po prostu hybryd sprzedaje się jeszcze więcej. Widać to po statystykach sprzedaży modeli, które dostępne mają obie wersje napędowe, a jest ich tam całkiem sporo. Praktycznie w każdym przypadku udział napędu hybrydowego jest dużo większy. Najczęściej jest to tak, że wersja w pełni elektryczna to co najwyżej 20% sprzedaży. Natomiast ponieważ jednym z celów rządów jest ograniczenie zużycia, a dokładniej importu ropy naftowej, taka strategia nie będzie trwała wiecznie. W wielu miastach toczą się już rozmowy, aby ograniczyć przywileje do aut wyłącznie elektrycznych. Więc przewidywania analityków są takie, że za parę lat sprzedaż aut w pełni elektrycznych będzie stanowiła większość rynku. Nie tylko w kategorii NEV, ale w ogóle.
Kolejną odmiennością rynku w Chinach jest technologia napędu hybrydowego. W Europie dominuje napęd PHEV, czyli taki układ, w którym koła napędzane są zarówno przez silnik spalinowy jak i silnik, lub silniki, elektryczne. W Chinach bardzo popularny jest także system EREV. W jego przypadku silnik spalinowy nie ma fizycznego połączenia z kołami i pełni tylko i wyłącznie rolę napędu dla generatora prądu. Co warto także podkreślić wpływa to korzystnie na zasięgi uzyskiwane na samym prądzie. Na naszym kontynencie praktycznie wszystkie auta hybrydowe z możliwością ładowania z gniazdka mają akumulatory o pojemności pomiędzy 10 a 20 kWh. Umożliwia to przejechanie na samym prądzie od 30 do 70 kilometrów.
W Chinach natomiast większość samochodów ma ogniwa o co najmniej dwa razy większej pojemności. Więc można nimi pokonać bez problemu 100 czy 150 kilometrów bez użycia kropli paliwa. Takie powodzenie hybryd spowodowało bardzo ciekawą sytuację. Nowe startupy, które rozpoczynały działalność jako producenci samochodów wyłącznie elektrycznych, wprowadzają do oferty samochody hybrydowe. Najczęściej są to auta typu BEV, do których zamontowano spalinowy generator prądu. Jest to zdecydowanie łatwiejsza przeróbka niż instalacja układu ze skrzynią biegów i system przeniesienia napędu na koła. I żeby było jeszcze ciekawiej, taki krok podjęły praktycznie wszystkie nowo powstałe marki samochodowe. Najpierw zdecydowały się na to Leapmotor i Neta, potem do grona dołączyły Avatr i IM Motors a ostatnio usłyszeliśmy takie zapowiedzi od Xpeng i Nio. Dla niektórych to szok, który w Europie możemy porównać tylko do sytuacji, w której Tesla zaczyna produkować auta hybrydowe.
Oczywiście w tak krótkim artykule nie da się przedstawić całego obrazu tego jak na potężnym rynku jak Chiny dochodzi do zmiany w całej flocie samochodowej, w końcu ja opisałem tylko samochody osobowe, a przecież podobnej transformacji, poddawane są ciężarówki, autobusy, a nawet maszyny budowlane. Ale mam nadzieję, że tym tekstem wzbudziłem ciekawość. W końcu jak mawia mój znajomy, między Europą a Chinami podobieństwo jest tylko takie, że godzina ma sześćdziesiąt minut. Cała reszta jest zupełnie inna. …I pewnie dlatego tak ciekawa.
Chcesz być na bieżąco z informacjami? Obserwuj nas w wiadomościach Google: