Domagam się wyższej opłaty za obowiązkowe badanie techniczne mojego samochodu. W lipcu, kiedy będę miał termin corocznej wizyty w Stacji Kontroli Samochodów, chcę zapłacić nie 98 złotych, a co najmniej 200 złotych. Zwariowałem?
Statystyczny samochód w Polsce ma grubo ponad 10 lat. Są samochody kilkuletnie w stanie technicznym fatalnym, są też i dwudziestolatki w nienagannej kondycji. Nad tym, czy samochody nie zagrażają bezpieczeństwu, czuwają diagności w Stacjach Kontroli Pojazdów. Hamulce, opony, zawieszenie, ustawienie świateł, sygnalizacja dźwiękowa i świetlna, skład spalin, układ kierowniczy, szyby i inne detale, muszą być w samochodzie sprawdzone w czasie badania kontrolnego.
Jeśli którykolwiek z elementów czy podzespołów nie spełnia norm, to diagnosta, zgodnie z obowiązującym prawem, musi stwierdzić, iż samochód jest niesprawny. A takim samochodem nie wolno jeździć. Po usunięciu defektu kierowca ponownie odwiedza Stację Diagnostyczną, i jeśli nie ma zastrzeżeń, w dowodzie rejestracyjnym znajdzie się potwierdzenie pozytywnej oceny pojazdu.
Przepisy prawa nakładają na właścicieli obowiązek okresowego poddawania pojazdów kontroli technicznej w certyfikowanych Stacjach Diagnostycznych. Pierwsze takie badanie powinno odbyć się trzy lata od pierwszej rejestracji nowego samochodu, następne po dwóch latach, i kolejne co rok. Po naprawie powypadkowej oraz po zatrzymaniu przez policję dowodu rejestracyjnego niesprawnego samochodu, również konieczna jest wizyta w SKP.
Z kolei ustawodawca precyzyjnie określa wyposażenie Stacji Kontroli Pojazdów, kwalifikacje diagnostów oraz sposób i zakres kontroli. A także określa ceny poszczególnych badań. Od osiemnastu lat za przegląd samochodu osobowego obowiązuje stawka 98 złotych, motocykla i ciągnika rolniczego 62 złote. Jak bardzo szczegółowo określone są wymagania wobec przedsiębiorców prowadzących taką działalność, można się przekonać przy lekturze zapisów prawa określających najdrobniejsze szczegóły wyposażenia, budowy i infrastruktury.
Na przykład regulowane są zabezpieczenia i wygląd pieczątek. Przyrządy i narzędzia, służące do pomiarów podzespołów badanych samochodów, muszą być certyfikowane i w pełni sprawne. Nad tym, czy Stacja Kontroli Pojazdów spełnia wymogi określone w przepisach, urządzenia i przyrządy mają certyfikaty, a diagności wiedzę i uprawnienia, czuwają kontrolerzy Transportowego Dozoru Technicznego. Wszystko po to, aby samochody, które mogą być zagrożeniem zostały wyeliminowane z dróg.
Nie trzeba nadzwyczajnej wyobraźni, aby zrozumieć, co się stanie, gdy nagle zawiodą hamulce. Ale co tam hamulce, niedziałające wycieraczki mogą być przyczyną tragedii. A przecież sprawne samochody to kwestia naszego wspólnego bezpieczeństwa. Nasz samochód i każdy inny, nie mogą być niekontrolowaną bombą na kołach. Po to wymyślono okresowe i obowiązkowe kontrole.
Uruchomienie i wyposażenie Podstawowej Stacji Kontroli Pojazdów, to inwestycja co najmniej 1 500 000 złotych. Półtora miliona! Utrzymanie, bieżąca konserwacja i wymiana urządzeń oraz płaca diagnosty, to rocznie dziesiątki tysięcy. Na domiar złego, faktury za energię elektryczną i gaz są kilkukrotnie większe niż jeszcze w grudniu.
Przy narzuconych cenach wykonywanych przez SKP usług, prowadzenie takiej działalności jest nieopłacalne. Oznacza to, że sprawdzanie naszych pojazdów przynosi straty, a w konsekwencji albo zamknięcie wielu SKP, albo nierzetelne badania prowadzone przy pomocy przestarzałych i niedokładnych przyrządów. A może jedno i drugie. I jeszcze coraz większą liczbę pojazdów bez aktualnych badań…
A ja chcę mieć pewność, że mój samochód nie rozpadnie się w czasie jazdy, chcę mieć pewność, że odpadające z innego auta koło nie urwie mi głowy. Głowa mi się jeszcze może przydać. Ale może rzeczywiście zwariowałem i chcę płacić więcej?
Więcej w magazynie „iAuto” – TUTAJ
Zdjęcia autora