Okres pozimowy to jedna z dwóch najlepszych pór w ciągu roku na wymianę oleju w silniku. Trudne warunki eksploatacji powodują, że olej się degraduje, a przygotowanie auta do sezonu długich i ciepłych dni to gwarancja utrzymania go w dobrej kondycji.
Zima to najtrudniejszy okres w rocznym cyklu eksploatacyjnym pojazdu. Auto jest narażone na niskie temperatury i używane w sposób nie zawsze korzystny dla jego mechaniki. Największy wpływ na kondycję silnika ma olej, ale jego jakość zależy od tego, w jaki sposób użytkujemy samochód.
„Niewątpliwie najważniejszym czynnikiem mającym wpływ na kondycję oleju w okresie zimowym jest poranny rozruch i dzienne przebiegi. Zwłaszcza te jednorazowe, czyli od włączenia silnika do jego wyłączenia. Zimą chętniej korzystamy z samochodu na bardzo krótkich dystansach, a to oznacza, że olej jest stale niedogrzany. Gromadzi się w nim woda, która powoduje degradowanie i obniża skuteczność oleju” – tłumaczy Adam Lehnort, ekspert należącej do firmy Moto-Profil sieci warsztatów ProfiAuto Serwis.
Nie jest to jedyne zagrożenie. Szczególnie we współczesnych silnikach, istotniejszym czynnikiem jest gromadzące się w oleju paliwo. Po porannym uruchomieniu silnik przez jakiś czas pracuje na mieszance wzbogaconej, co oznacza nadmiar paliwa w cylindrach. Paliwo w formie niespalonej trafia do oleju, spływając po ścinkach cylindrów. W ten sposób olej z czasem i każdym takim uruchomieniem powoli traci swoje pierwotne parametry i znacznie spada skuteczność smarowania. W misce olejowej zamiast czystego oleju silnikowego mamy mieszaninę oleju i paliwa, która nie tylko nie chroni skutecznie silnika, ale też opary takiej mieszaniny powodują niekontrolowane samozapłony w cylindrach.
W tym miejscu występuje pewien konflikt, bo z jednej strony chcemy wsiąść do auta i od razu pojechać, ale z drugiej strony korzystniej byłoby porządnie rozgrzać silnik. I choć w praktyce silnik szybciej rozgrzeje się w czasie jazdy, to jeśli trwa ona tylko kilka-kilkanaście minut, to nie ma szans na porządne rozgrzanie się silnika i skuteczne usunięcie z oleju wody i paliwa.
„Trudno tu o tzw. złoty środek. Idealnie byłoby za każdym razem dobrze rozgrzać silnik i olej, lecz jeśli ma się to odbywać na postoju, to jest to obciążenie dla środowiska, ale i niezbyt wygodny sposób eksploatacji samochodu. W niektórych przypadkach byłoby to nawet niezgodne z przepisami, choć warto zwrócić uwagę, że w motorsporcie nie ma mowy o wyjechaniu na tor czy odcinek specjalny bez wcześniejszej kilkuminutowej pracy silnika na postoju” – mówi Adam Lehnort.
Dlatego też eksploatacja zimowa jest szczególnie niekorzystna dla oleju. Dodatkowo, na śliskiej nawierzchni często dochodzi do poślizgu kół. To z kolei powoduje odcinanie zapłonu, żeby kontrolować trakcję. W tym momencie działanie kontroli trakcji nasila zjawisko niespalania paliwa i kolejne jego porcje trafiają do oleju. Słowem – im więcej jazdy zimowej, tym większe obciążenie dla oleju, a tym samym większe zagrożenie dla silnika.
Z tego też powodu eksperci z ProfiAuto zalecają wymianę oleju szczególnie po zimie, kiedy jest on najbardziej zanieczyszczony. Przede wszystkim w starszych autach, które nie są w 100-procentach sprawne.
„W leciwych samochodach, w których odma jest zabrudzona i nie działa prawidłowo, dochodzi do zjawiska kondensacji oparów, które obserwujemy na bagnecie olejowym lub pod korkiem oleju. Widzimy wtedy papkę podobną do kawy z mlekiem lub żółty osad przypominający tłuszcz. To nie tylko sygnał do tego, by mechanik zajął się odmą, ale także do zmiany oleju” – informuje ekspert.
Zimą wbrew pozorom do silnika trafia dużo zanieczyszczeń. Wydaje nam się, że latem silnik zasysa więcej kurzu, ale to zimą na drodze niemal nieustannie jest wilgoć i pozostałości po soli. Wystarczy popatrzeć na auto po nawet krótkiej przejażdżce autostradą. Jest bardzo brudne. Część z tego co widzimy na przednim zderzaku, masce czy drzwiach trafia także do układu dolotowego, którego szczelność nie jest idealna, a filtry powietrza też nie oczyszczają go w 100-procentach. Dalej zanieczyszczenia i wilgoć trafiają do silnika, a w konsekwencji zanieczyszczają olej.
„Moim zdaniem nie ma lepszej pory na zmianę oleju jak okres pozimowy, a nawet pod koniec zimy, kiedy już ustępują mrozy. Dobrze jest też wymienić olej jesienią, kiedy latem przez kilka miesięcy pracował w wysokich temperaturach i może już być silnie zdegradowany. Jednak nie wszyscy jeżdżą aż tak dużo, by wymieniać olej dwa razy w roku. Jeśli użytkownicy robią to tylko raz, jak wielu kierowców, to zalecam wymianę na wiosnę – tłumaczy Adam Lehnort z sieci ProfiAuto Serwis. – Należy pamiętać, że we współczesnym samochodzie olej nie tylko odpowiedzialny jest za smarowanie silnika czy odprowadzanie ciepła. Olej smaruje również łożysko wirnika turbosprężarki, wpływa na żywotność nastawnika zmiennych faz rozrządu, a w niektórych konstrukcjach paska lub łańcucha rozrządu” – dodaje ekspert.
Przy okazji po zimie w dobrym warsztacie zostanie wykonany przegląd całego samochodu pod kątem uszkodzeń, które szczególnie w tym okresie się zdarzają. Również w zakresie korozji, która może zaatakować nie tylko nadwozie i podwozie, ale także układ hamulcowy, mniej intensywnie używany w tym okresie czy zawieszenie, które jest stale narażone na kontakt z solą. Wiosna to po prostu najlepszy okres na wizytę w warsztacie.
Chcesz być na bieżąco z informacjami? Obserwuj nas w wiadomościach Google:
Źródło: Moto-Profil