Czy jednak ograniczanie produkcji samochodów na Zachodzie uderzy w producentów części działających w Polsce?
W rekordowym, 2008 roku, fabryki w Polsce opuściło niemal milion nowych samochodów, z których ok. 98 proc. trafiło na eksport. Dziś taki wynik jest już tylko marzeniem: według danych firmy Samar w 2012 roku z fabryk w naszym kraju wyjechało jedynie 635 tys. nowych aut. Zupełnie inaczej wygląda dynamika produkcji części motoryzacyjnych, której wartość wzrosła w tym samym czasie o połowę. Dziś to części i komponenty, a nie całe samochody, stanowią podstawę polskiego przemysłu motoryzacyjnego. Najlepiej obrazuje to zmiana struktury eksportu polskiej branży motoryzacyjnej: wartość nowych samochodów wysłanych za granicę w 2012 roku osiągnęła poziom 5,5 mld euro, a części i podzespołów 6,5 mld euro, podczas gdy 5 lat temu było jeszcze odwrotnie.
Trzeba jednak pamiętać, że spora część eksportu części i podzespołów trafia z Polski do fabryk europejskich producentów nowych pojazdów, jako elementy do tzw. pierwszego montażu. Produkcja w tych fabrykach jest ograniczana, ponieważ europejscy konsumenci kupują coraz mniej nowych samochodów. Powodów do obaw zatem od dawna nie brakuje, jednak sprzedaż notowana od początku 2013 roku przyprawia tak producentów samochodów o ból głowy. Tylko w marcu kierowcy w państwach Unii Europejskiej zarejestrowali niewiele ponad 1,3 mln nowych samochodów osobowych, czyli o ponad 10 proc. mniej niż w tym samym miesiącu rok wcześniej. Niestety, jak wynika z danych Stowarzyszenia Europejskich Producentów Samochodów (ACEA), był to już 18. kolejny miesiąc, w którym notowany jest spadek sprzedaży.
Popyt na nowe samochody wyhamował nawet na tradycyjnie najchłonniejszym europejskim rynku – w Niemczech. Tam w marcu zarejestrowano aż o 17 proc. mniej nowych aut niż w marcu 2012. Niewiele lepiej działo się we Francji (-16 proc.), Hiszpanii (-14 proc.), czy nawet we Włoszech, gdzie odnotowano 5-procentowy spadek sprzedaży. Na tle pozostałych państw UE kryzysowi wydaje się opierać jedynie Wielka Brytania – w marcu na tym rynku zarejestrowano nawet 7,4 proc. więcej nowych samochodów niż przed rokiem.
Jedna (nawet duża) wyspa nie daje powodów do optymizmu, bo popyt w Wielkiej Brytanii nie uratuje przecież sytuacji w całej UE. Dość powiedzieć, że w marcu ogólna sprzedaż nowych samochodów w krajach UE była o 10,2 proc. mniejsza, a w całym I kwartale 2013 roku zarejestrowano tu 2,99 mln nowych aut, aż o 9,8 proc. mniej niż w tym samym okresie 2012 roku. To może oznaczać, że do końca 2013 roku producentom pojazdów uda się sprzedać europejskim kierowcom niewiele ponad 10 mln nowych samochodów osobowych. Dla porównania – w 2012 r. kierowcy w Europie kupili ich 12 mln (najmniej od 1995 r.), a przed kryzysem co roku nabywców znajdowało nawet 14-15 mln nowych samochodów.
Taka sytuacja na rynku motoryzacyjnym źle wróży nastawionym na eksport zakładom polskiego przemysłu samochodowego. Eksperci zapowiadają na 2013 rok niewielki spadek popytu, co potwierdzają też niektóre firmy – np. Dębica ogłosiła redukcję produkcji opon o 5,5 proc. w stosunku do przyjętego wcześniej planu rocznego.
Jednak większość przedstawicieli producentów części zachowuje spokój.